Warto suszyć kwiaty czarnego bzu, chociażby dla samej przyjemności delektowania się herbatką z kwiatów czarnego bzu. Napar ma bardzo przyjemny, lekko anyżkowy, słodkawy smak i mnóstwo właściwości prozdrowotnych.
Bardzo się cieszę, że krzewy czarnego bzu, znowu zyskują na popularności. Że wracamy do natury, bo zioła, to prawdziwy dar natury dla człowieka. Jeden krzew czarnego bzu, daje mam na tacy, cudownie pachnące kwiaty, z których zrobimy syrop i napar. Owoce, które można przetworzyć na prozdrowotne soki, nalewki, wina i konfitury. Owoce, można podobnie jak kwiaty suszyć i przyrządzać z nich herbaty owocowe. Można je dodawać do ciast i masy naleśnikowej 🙂
W ziołolecznictwie, zastosowanie mają również kora, liście i korzenie czarnego bzu. Potencjał kwiatów i owoców czarnego bzu, docenił przemysł farmaceutyczny. Powstają, jak grzyby po deszczu syropy, soki i pastylki na ból gardła i przeziębienie, na bazie wyciągu czarnego bzu
Nic dziwnego, że w tradycji słowiańskiej, czarny bez otaczano kultem, uważano go za roślinę magiczną. Rósł w obrębie każdego domostwa, obok krzewu dzikiej róży. Do dzisiaj przy opuszczonych, starych domach często widzę krzew czarnego bzu, obok krzewu dzikiej róży.
Jak zbierać i suszyć kwiaty czarnego bzu ?
Bez pozyskujemy ze stanowisk naturalnych, nie zanieczyszczonych. W suche i pogodne dni, najlepiej do południa, zrywamy całe baldachy, w początkowej fazie kwitnienia ( część kwiatów może zostać w pączkach ). Baldachy suszymy w ciepłych i przewiewnych miejscach, lub w suszarce w temp do 30 stopni. Po wysuszeniu, odrzucamy szypułki. Wysuszone kwiaty, można przełożyć do papierowej torebki i do szczelnie zamykanego naczynia ( puszka, słoik ).
Do przyrządzenia naparu, wystarczą dwie pełne łyżeczki suszu. Susz, zalewamy wrzątkiem, naczynie przykrywamy i parzymy około 8 – 10 minut.
Kwiaty działają napotnie, przeciwgorączkowo, moczopędnie i wykrztuśnie, miejscowo przeciwzapalnie. Napar z kwiatów, można stosować zewnętrznie przy wypryskach skórnych, zapaleniach skóry, oparzeniach, zapaleniu spojówek i do płukania gardła. Lekko schodzony napar, można dosłodzić miodem 🙂 Smacznego 🙂
Bibliografia – Zioła z apteki natury Publicat
7 komentarzy
Babcia kiedyś robiła syrop z czarnego bzu i bardzo mi smakował. Obecnie niestety nie man dostępu do jego kwiatów, a szkoda, bo bardzo lubię ten smak:)
A u nas pełno krzewów dzikiego bzu, dosłownie na każdym kroku 🙂 Aż trudno uwierzyć, że są rejony, gdzie nie ma wcale 🙂
Świetnie, że o tym piszesz… coraz wiecej ludzi wraca do natury i do “korzeni” Taka widza przydaje się w zyciu 😉
Nigdy nie robiłam. Mam na koncie “miód z mniszka” syrop z pędów sosny, ale czarny bez jeszcze przede mną 😉
Moja mama kiedyś przetwarzała czarny bez w ilościach hurtowych. Muszę do tego wrócić.
pisz się baldachy a nie inaczej
Dziękuję za cenną uwagę, w moim regionie mówimy baldachimy, ale baldachy, to rzeczywiście poprawna forma.